żródło: http://prawdaoszczepionkach.pl/prawda-o-szczepionkach-wedlug-prof--czerwonskiej,66,154.htm
Prawda o szczepionkach według prof. Czerwońskiej
Galina Czerwońska
14 kwietnia 2015
Szczepionki
istnieją już od ponad dwóch wieków i przez cały ten czas nie cichną
spory co do skuteczności i nieszkodliwości ich stosowania. W naszym
kraju powstała przy tym przestępcza tradycja szczepienia „wszystkich
z rzędu, ze względu na wygodę organizacyjną”, co prowadzi do opłakanych
efektów, w postaci 80–85 procent „prawidłowo i terminowo” zaszczepionych
dzieci chorych na błonicę. Gruźlica też nie chce dać się „zlikwidować”,
mimo bezprawnej „usługi” medycznej świadczonej na oddziałach
położniczych naszym noworodkom przy pomocy szczepionki BCG w pierwszych
dniach ich życia.
Szczególne obawy wywołują fakty
świadczące o prowadzonych na naszych dzieciach „zakrojonych na szeroką
skalę testach bezpieczeństwa” nowych szczepionek pod szlachetnym
płaszczykiem „kalendarza szczepień”.
Likwidacja choroby – to niewdzięczna
praca, praktycznie niewykonalna ze względu na swą nieprzewidywalność,
a nawet niebezpieczna: „Zniszczyć i nie oczekiwać ciosu w odpowiedzi...
nie zastanawiając się, czy zwolnionego miejsca nie zajmą inne znacznie
bardziej agresywne mikroorganizmy?” – ostrzegał twórca anatoksyny
błonicy Gaston Ramon. „Zajmują” to miejsce – i to jeszcze jak! –
agresywne paciorkowce, nowe szczepy prątka gruźlicy wywołujące gruźlicę
kości, stawów, skóry, jelit, układu moczowo-płciowego wśród „prawidłowo”
zaszczepionych przeciw gruźlicy szczepionką BCG; różne zapalenia
wątroby i wirusy opryszczki itd. W Rosji profilaktyką szczepień chorób
zakaźnych nadal zajmują się „odgórnie” urzędnicy-epidemiolodzy i lekarze
Sanepidu, którzy absolutnie nie mają pojęcia o immunologii. A przecież
powierzono im całkiem inne obowiązki... „Oddolnie” za wyszczepialność
odpowiadają „stymulowani ekonomicznie” miejscowi pediatrzy, którzy, jak
wynika z ostatnich 15 lat kontaktów z nimi, nic nie wiedzą
o immunologicznych aspektach chorób zakaźnych, w ogóle nie kojarząc
chorób zakaźnych oraz szczepień z układem immunologicznym. Pojęcie
o szczepionkach mają dość prymitywne, a przy tym całkiem konkretne:
wypełniać decyzję o wyszczepialności – i to wszystko, czego od nich, ich
zdaniem, się wymaga.
Należałoby doprowadzić do tego, by
lekarz interweniujący w układ immunologiczny miał uprawnienia
z dziedziny immunologii! Jestem pewna, że żaden pediatra ani lekarz
Sanepidu nie ma takich uprawnień. Jeszcze 100 lat temu pediatrzy byli
„elitą” zawodu lekarskiego. W chwili obecnej gruntownie wykształcony
pediatra to rzadkość. Pediatrzy powinni łączyć wiedzę z wielu dziedzin
i dyscyplin. Pediatrów jest wielu, i właśnie ten wskaźnik liczbowy
w kraju, w którym mieszkaliśmy, zawsze był najważniejszy, a o jakość
niezbyt się troszczono. Poza tym kwalifikacje lekarzy dziecięcych często
są niewielkie, system organizacji ich pracy jest mało skuteczny.
Dziecięca służba zdrowia stoi u nas na niskim poziomie. W wielu krajach
istnieją stowarzyszenia pomagające rozwiązywać konflikty między
urzędnikami i rodzicami odmawiającymi poddawania swych dzieci masowym
szczepieniom przewidzianym w kalendarzu szczepień. W stowarzyszeniach
działają specjaliści z różnych dyscyplin: mikrobiologii (wirusolodzy
i bakteriolodzy), immunolodzy, pediatrzy, genetycy, psycholodzy, a także
prawnicy, pedagodzy i młodzi rodzice. Takie organizacje pomagają
rodzicom, nastolatkom i dorosłej ludności w podejmowaniu zasadnych,
opartych na wiedzy decyzji odnośnie do szczepień lub rezygnacji z nich,
a także informują o faktycznej sytuacji sanitarno-epidemiologicznej
w określonym regionie i placówkach takich jak szkoły, przedszkola itd.
Złudzenie, że wszystkie czynniki zakaźne
zostaną pokonane i wystarczy tylko szczepić „wszystkich z rzędu”, czyli
na jeden problem jest jedno rozwiązanie, rodzi przestępcze podejście do
tej profilaktycznej interwencji medycznej w naturę człowieka. Jednak
właśnie taki system „podyktowany wygodą organizacyjną” nadal propagowany
jest przez armię lekarzy i urzędników służby zdrowia, którzy tak czy
inaczej związani są ze szczepionkami, lecz nie z wakcynologią
i podstawami immunologii. Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że
niezależnie od tego, jak spektakularne były unikalne wydarzenia sprzed
200 lat, do mieszkańców naszego państwa dotarła tylko półprawda.
W rzeczywistości wyłącznie ogół działań przeciwepidemicznych,
profesjonalizm i wykorzystanie osiągnięć współczesnej immunologii, która
istnieje od ponad 50 lat, może rozwiązać problem ochrony przeciw
chorobom zakaźnym. Wyłącznie w ten sposób można stworzyć dobrostan
sanitarno-epidemiologiczny ludności i państwa jako takiego.
Nie da się „zlikwidować” ani jednej choroby zakaźnej wyłącznie przy pomocy szczepionek. To nieprawda, że jeśli się zaszczepisz, będziesz bezpieczny i bezpieczne będzie twe otoczenie. Nazwanie takiego myślenia mitem – to za mało. Jest to utopia o kolejnym powszechnym szczęściu i świecie bez infekcji osiągniętym rzekomo wyłącznie przy pomocy szczepionek. Dochodzi do diabolicznego opętania: bez szczepionki dziecko jest niepełnowartościowe, chociaż w rzeczywistości jest dokładnie na odwrót. Przy błonicy, w przypadku cyrkulacji czynnika chorobotwórczego wśród ludności, występuje zjawisko „codziennej” immunizacji, czyli powstawania odporności drogą naturalną, bez zauważalnego zachorowania. Dlatego również dorośli powinni móc się szczepić wyłącznie po zdiagnozowaniu – dokładnym wywiadzie lekarskim i badaniu. Diagnostyka, to filtr wykrywający i odsiewający osoby, których nie trzeba szczepić, a takich jest niemało. Tymczasem nasz system szczepień obniża poziom posiadanych przeciwciał (usuwa ochronę) i „obnaża” ludzi podatnych na kontakt z błonicą. Nie każdy rodzic i nie wszyscy lekarze wiedzą, że dziecięca niepełnosprawność – zaburzenia aparatu oporowo-ruchowego lub czynności nerek – może być skutkiem nieuzasadnionego podawania szczepionki. Nie wolno nie uwzględniać jeszcze jednej okoliczności – negatywnego wpływu anatoksyn na siebie nawzajem w składzie skojarzonych szczepionek typu DTP. Problem ten rozważany jest od wielu lat, ponieważ dowiedziono konkurencji antygenowej między anatoksyną błonicy i tężca przy jednoczesnym ich podaniu, a poza tym podanie anatoksyny krztuśca „zarówno w jednej strzykawce, jak i w oddzielnych zastrzykach, przeszkadza w wytworzeniu odporności podczas szczepienia”. W naszym kraju nie wspomina się o tych faktach na etapie produkcji szczepionek ani podczas ich kontroli, a tym bardziej w trakcie szczepień.
Nie da się „zlikwidować” ani jednej choroby zakaźnej wyłącznie przy pomocy szczepionek. To nieprawda, że jeśli się zaszczepisz, będziesz bezpieczny i bezpieczne będzie twe otoczenie. Nazwanie takiego myślenia mitem – to za mało. Jest to utopia o kolejnym powszechnym szczęściu i świecie bez infekcji osiągniętym rzekomo wyłącznie przy pomocy szczepionek. Dochodzi do diabolicznego opętania: bez szczepionki dziecko jest niepełnowartościowe, chociaż w rzeczywistości jest dokładnie na odwrót. Przy błonicy, w przypadku cyrkulacji czynnika chorobotwórczego wśród ludności, występuje zjawisko „codziennej” immunizacji, czyli powstawania odporności drogą naturalną, bez zauważalnego zachorowania. Dlatego również dorośli powinni móc się szczepić wyłącznie po zdiagnozowaniu – dokładnym wywiadzie lekarskim i badaniu. Diagnostyka, to filtr wykrywający i odsiewający osoby, których nie trzeba szczepić, a takich jest niemało. Tymczasem nasz system szczepień obniża poziom posiadanych przeciwciał (usuwa ochronę) i „obnaża” ludzi podatnych na kontakt z błonicą. Nie każdy rodzic i nie wszyscy lekarze wiedzą, że dziecięca niepełnosprawność – zaburzenia aparatu oporowo-ruchowego lub czynności nerek – może być skutkiem nieuzasadnionego podawania szczepionki. Nie wolno nie uwzględniać jeszcze jednej okoliczności – negatywnego wpływu anatoksyn na siebie nawzajem w składzie skojarzonych szczepionek typu DTP. Problem ten rozważany jest od wielu lat, ponieważ dowiedziono konkurencji antygenowej między anatoksyną błonicy i tężca przy jednoczesnym ich podaniu, a poza tym podanie anatoksyny krztuśca „zarówno w jednej strzykawce, jak i w oddzielnych zastrzykach, przeszkadza w wytworzeniu odporności podczas szczepienia”. W naszym kraju nie wspomina się o tych faktach na etapie produkcji szczepionek ani podczas ich kontroli, a tym bardziej w trakcie szczepień.
Szczepionki będące efektem rekombinacji
i inżynierii genetycznej to nowe produkty w dziedzinie profilaktyki
chorób zakaźnych. Przykładem takiej szczepionki jest szczepionka przeciw
WZW-B. Uzbrojeni w metody inżynierii genetycznej biolodzy medyczni
uzyskali bezpośredni dostęp do genomu. Teraz można wbudowywać geny,
usuwać je lub podwajać. Na przykład gen jednego organizmu można wbudować
do genomu innego. Podobne przeniesienie informacji genetycznej może
pokonać nawet dystans ewolucyjny dzielący człowieka i bakterię. Molekuły
DNA można pociąć na poszczególne fragmenty przy pomocy specyficznych
enzymów i wprowadzić te fragmenty do innych komórek. Stało się możliwe
włączenie do komórek bakterii genów innych organizmów, w tym również
genów odpowiedzialnych za syntezę białek. W ten sposób we współczesnych
warunkach uzyskuje się znaczną ilość interferonu, insuliny i innych
preparatów biologicznych. Tą samą drogą uzyskano szczepionkę przeciw
WZW-B.
Gen wirusa zapalenia wątroby wbudowano do komórki drożdży [Saccharomices cerevisie – dop. red.]. Jak wszystko, co nowe, tym bardziej środek będący efektem inżynierii genetycznej przeznaczony do podawania pozajelitowego (u nas znów – podawany masowo trzy godziny po narodzinach dziecka!), szczepionka ta wymaga przeprowadzenia długotrwałych obserwacji – mowa o „zakrojonych na szeroką skalę testach na dzieciach”. Z wielu publikacji wynika, że „obserwacje są dokładniejsze i cenniejsze, jeśli prowadzi się je w okresach masowych kampanii szczepień. Podczas takich kampanii przez krótki czas szczepi się znaczną liczbę dzieci. Pojawienie się w tym okresie grupy określonych syndromów patologicznych świadczy z reguły o ich związku przyczynowym ze szczepieniem”.
Pod pojęciem określonego syndromu patologicznego może kryć się zarówno krótkotrwała gorączka i kaszel, jak i całkowity lub częściowy paraliż albo niedorozwój umysłowy. Oprócz szczepionki Engerix-B za równie bezpieczną i skuteczną uznano szczepionkę przeciw WZW-B produkcji koreańskiej, intensywnie narzucaną naszemu krajowi przez pewną francuską firmę. Szczepionki modyfikowane genetycznie to jeszcze jeden środek profilaktyczny z wieloma niewiadomymi. Nasz kraj nie jest w stanie sprawdzić bezpieczeństwa tych produktów w związku z brakiem odpowiedniej bazy doświadczalnej. Nie jesteśmy w stanie odpowiednio skontrolować nabywanych szczepionek, ani stworzyć warunków do produkcji własnych bezpiecznych preparatów. Sprawdzanie rekombinowanych preparatów leczniczych to eksperyment wymagający najnowszej technologii i ogromnych nakładów finansowych. Niestety pod tym względem dalecy jesteśmy od poziomu przodujących laboratoriów świata i praktycznie w ogóle nie jesteśmy nastawieni na kontrolę podobnych produktów. W związku z tym w Rosji i na Ukrainie rejestruje się wszystko to, co nie przeszło badań klinicznych u zagranicznych producentów szczepionek, lub przeszło próby, lecz w niewystarczającym zakresie. Stąd ogromna liczba szczepionek pochodzących od różnych dobroczyńców, „chcących pomóc Rosji” i przywożących nam technologie nie jutra, nie dnia dzisiejszego, lecz z przedwczoraj – faktyczne odpady współczesnej produkcji, lub szczepionki, które trzeba wypróbować przy pomocy „zakrojonych na szeroką skalę eksperymentów na dzieciach”. Najczęściej nazywa się to „zakrojonymi na szeroką skalę obserwacjami”, a zadanie jest jedno – doświadczenia na naszych dzieciach!
Gen wirusa zapalenia wątroby wbudowano do komórki drożdży [Saccharomices cerevisie – dop. red.]. Jak wszystko, co nowe, tym bardziej środek będący efektem inżynierii genetycznej przeznaczony do podawania pozajelitowego (u nas znów – podawany masowo trzy godziny po narodzinach dziecka!), szczepionka ta wymaga przeprowadzenia długotrwałych obserwacji – mowa o „zakrojonych na szeroką skalę testach na dzieciach”. Z wielu publikacji wynika, że „obserwacje są dokładniejsze i cenniejsze, jeśli prowadzi się je w okresach masowych kampanii szczepień. Podczas takich kampanii przez krótki czas szczepi się znaczną liczbę dzieci. Pojawienie się w tym okresie grupy określonych syndromów patologicznych świadczy z reguły o ich związku przyczynowym ze szczepieniem”.
Pod pojęciem określonego syndromu patologicznego może kryć się zarówno krótkotrwała gorączka i kaszel, jak i całkowity lub częściowy paraliż albo niedorozwój umysłowy. Oprócz szczepionki Engerix-B za równie bezpieczną i skuteczną uznano szczepionkę przeciw WZW-B produkcji koreańskiej, intensywnie narzucaną naszemu krajowi przez pewną francuską firmę. Szczepionki modyfikowane genetycznie to jeszcze jeden środek profilaktyczny z wieloma niewiadomymi. Nasz kraj nie jest w stanie sprawdzić bezpieczeństwa tych produktów w związku z brakiem odpowiedniej bazy doświadczalnej. Nie jesteśmy w stanie odpowiednio skontrolować nabywanych szczepionek, ani stworzyć warunków do produkcji własnych bezpiecznych preparatów. Sprawdzanie rekombinowanych preparatów leczniczych to eksperyment wymagający najnowszej technologii i ogromnych nakładów finansowych. Niestety pod tym względem dalecy jesteśmy od poziomu przodujących laboratoriów świata i praktycznie w ogóle nie jesteśmy nastawieni na kontrolę podobnych produktów. W związku z tym w Rosji i na Ukrainie rejestruje się wszystko to, co nie przeszło badań klinicznych u zagranicznych producentów szczepionek, lub przeszło próby, lecz w niewystarczającym zakresie. Stąd ogromna liczba szczepionek pochodzących od różnych dobroczyńców, „chcących pomóc Rosji” i przywożących nam technologie nie jutra, nie dnia dzisiejszego, lecz z przedwczoraj – faktyczne odpady współczesnej produkcji, lub szczepionki, które trzeba wypróbować przy pomocy „zakrojonych na szeroką skalę eksperymentów na dzieciach”. Najczęściej nazywa się to „zakrojonymi na szeroką skalę obserwacjami”, a zadanie jest jedno – doświadczenia na naszych dzieciach!
Wydawałoby się, że bezsensowne
i niemoralne jest sprawdzanie bezpieczeństwa soli rtęci dla osesków,
kiedy powszechnie znane są skutki ich działania na organizm dorosłego
człowieka. Przypominam, że sole rtęci są groźniejsze niż sama rtęć.
Jednak krajowa szczepionka DTP zawierająca 100 mikrogramów tiomersalu
na ml i 500 mikrogramów formaliny (silnego mutagenu i alergenu)
stosowana jest od około 40 lat. Do właściwości alergennych formaliny
należą: obrzęk naczynioworuchowy, pokrzywka, przewlekły katar,
astmatyczne zapalenie oskrzeli, astma oskrzelowa, alergiczne zapalenie
błony śluzowej żołądka, zapalenie pęcherzyka żółciowego, zapalenie
jelita, zaczerwienienie i pęknięcia skóry. Wszystko to zauważają
pediatrzy od ponad 40 lat, lecz statystyka jest utajniona przed opinią
publiczną za żelaznymi drzwiami. Tysiące dzieci cierpią przez dziesiątki
lat, lecz urzędnicy medyczni nie chcą mieć z tym nic wspólnego. Brak
jakichkolwiek danych na temat jednoczesnego działania tiomersalu
i formaliny, nikt nigdy nie badał tego połączenia na młodych zwierzętach
pod kątem bezpośrednich reakcji i odroczonych skutków ujawniających się
u nastolatków.
Firmy ostrzegają w ulotkach, a co za tym
idzie, nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za działania naszych
szczepieniowców i kontrolerów w naszym kraju! W naszym kraju trwają
wieloletnie „zakrojone na szeroką skalę eksperymenty” na naszych
dzieciach w celu wykrycia rozwoju różnorodnych syndromów patologicznych.
Codziennie do tej krwawej machiny wrzuca się nowe niewinne niemowlęta
(o ile uniknęły aborcji), zapełniając szeregi inwalidów i ich
nieszczęsnych rodziców, niepodejrzewających prawdziwej przyczyny
cierpień ich pociech. Starannie przygotowana i przeprowadzana „kampania
zastraszania ludności” epidemiami błonicy, gruźlicy, grypy i zakazywanie przyjmowania do przedszkola i szkoły dzieci niezaszczepionych
nie pozostawiają rodzicom żadnych szans. Nie wolno dopuścić, by tylko
firmy i niekompetentni szczepieniowcy korporacyjnie decydowali o losie
naszych dzieci. Nigdzie na świecie nie prowadzi się szczepień noworodków
przy pomocy BCG, więc w Rosji i na Ukrainie stanowi to ewidentny
eksperyment, ponieważ „prowadzi się ocenę skuteczności skojarzonej
immunizacji noworodków przeciw WZW-B, gruźlicy na tle masowych
szczepień” (czegoś takiego nie ma nigdzie na świecie, ponieważ nie
szczepi się noworodków BCG!). To niewiarygodnie wielkie obciążenie
organizmu noworodków! Jest to eksperyment, „zakrojone na szeroką skalę
szczepienia w celu wykrycia syndromów patologicznych” – w największym
państwie, które udostępniło do takich obserwacji nieograniczoną liczbę
własnych dzieci... nie informując o tym rodziców! Do tego „patologiczne
syndromy” mogą ujawnić się po roku, po pięciu latach, a nawet znacznie
później. Istnieją dane, że szczepionka po 20 latach może wywołać
marskość wątroby.
Jakie komponenty wchodzą w skład szczepionki Engerix-B?
-
Baza preparatu – „zmodyfikowane” drożdże piekarskie, „powszechnie stosowane do wypieku chleba i produkcji piwa”. Ewidentnie pominięto tu słowo „genetycznie” zmodyfikowane – najwidoczniej w związku z tym, że to połączenie słów wystarczająco już wystraszyło ludzi na przykładzie soi, ziemniaka i kukurydzy importowanych z zagranicy. Produkt zmodyfikowany genetycznie łączy w sobie cechy wchodzących w niego składników, prowadzących po zastosowaniu do nieprzewidywalnych skutków. Co ukryli inżynierowie genetyczni w komórce drożdży oprócz wirusa zapalenia wątroby typu B? Można tam podłączyć gen HIV lub gen dowolnego schorzenia onkologicznego.
-
Wodorotlenek glinu. Należy tu podkreślić, że od wielu dziesiątków lat nie zaleca się stosowania tego adiuwantu do szczepienia dzieci.
-
Tiomersal – organiczna sól rtęci, o której zgubnym wpływie na ośrodkowy układ nerwowy wiadomo już od dawna; należy do pestycydów.
-
Polisorbat 80 (nie uściślono, co to takiego).
To rodzice powinni decydować, czy
szczepić bez badania, czy podawać preparat z taką ilością
przeciwwskazań. Jest to prawo rodziców, którzy powinni wiedzieć, na co
się decydują, jeśli ich dziecko nie zostanie przebadane. Lekarze mają
obowiązek informowania o występujących przeciwwskazaniach, braku służb
diagnostycznych, składzie szczepionek również dorosłej ludności
szczepionej zgodnie z dyrektywami i zarządzeniami, i nie zmuszać
groźbami oraz zastraszaniem do poddawania się „profilaktycznym”
zastrzykom.
Wszystkie noworodki poddawane
szczepieniom powinny wcześniej przejść badanie immunologiczne w celu
wykrycia niedoborów odporności na jakąś chorobę. Jest to przedsięwzięcie
drogie i kłopotliwe, i może zostać przeprowadzone wyłącznie
w „elitarnych” placówkach resortowych.
Na zwykłym oddziale położniczym nikt nie
będzie się tym zajmował. A to znaczy, że noworodki z niedoborem
odporności, podatne na gruźlicę, lecz niezbadane „dogłębnie”, skazane są
na mnóstwo powikłań po podaniu im szczepionki BCG. Do powikłań należą
zaburzenia aparatu oporowo-ruchowego lub uogólnienie procesu gruźliczego
– zachorowanie na gruźlicę.
W ten sposób roznosimy gruźlicę,
zaczynając od oddziałów położniczych, szczepiąc dzieci osłabione
immunologicznie i podatne na gruźlicę. Gruźlica objawia się w różnych
postaciach i w różnym czasie – indywidualność również tutaj odgrywa
jedną z najważniejszych ról.
Szczepienie dzieci z kłębuszkowym
zapaleniem nerek jest nie mniejszym przestępstwem. Krajowi pediatrzy
w ciągu 25 lat obserwowali rozwój kłębuszkowego zapalenia nerek (słabo
poddającego się leczeniu zapalenia nerek o skomplikowanej naturze) jako
powikłania poszczepiennego w reakcji na DTP i jej „osłabione” wersje.
Obserwowali, odnotowywali rozwój
powikłań i następującą po nich niepełnosprawność dzieci w ciągu 25
lat... i milczeli, nie podejmując żadnych zasadniczych działań.
„Co my wyprawiamy – piszą do mnie
lekarze ze wszystkich regionów – lepiej nie szczepić, niż szkodzić
zdrowiu dziecka. Nieokiełznanym szczepieniem w takiej postaci, jak
obecnie, przeprowadzamy zakrojony na szeroką skalę eksperyment na naszym
narodzie, absolutnie nie zastanawiając się, że już doprowadziło to do
katastrofy zdrowotnej”.
Zgodnie ze specjalistyczną literaturą
immunologiczną wszystko, co wymieniłam wyżej, to dodatkowe potwierdzenie
tego, że wszystkie nasze dzieci włącznie ze starszymi grupami wiekowymi
cierpią na wtórny niedobór odporności.
Po szczepieniu dzieci ze stanami
niedoboru odporności lub jakąkolwiek niewydolnością układu
immunologicznego rozwija się „choroba poszczepienna” – postępująca
choroba zakaźna odpowiadająca zastosowanej szczepionce.
Naturalnie wynika z tego, że powinnością
każdego szczepieniowca jest odpowiednio wczesne postawienie diagnozy,
rozpoznanie choroby przed szczepieniem, by zdecydować, czy szczepionka
będzie ratunkiem podczas kolejnego kontaktu z czynnikiem
chorobotwórczym, czy spowoduje jeszcze większe spustoszenie zdrowia!
Specjaliści dzielą się swymi
obserwacjami: „U niektórych zaszczepionych zamiast niepodatności, po
zakażeniu rozwija się choroba infekcyjna przebiegająca w cięższej
postaci niż u niezaszczepionych – jest to zespół paraliżu układu
immunologicznego”.
Innymi słowy dzieci chorują na cięższą
postać tej choroby zakaźnej, przed którą ratuje się je szczepionką.
Oznacza to, że nie dochodzi do ochrony organizmu.
Obecnie ustalono, że wiele
immunostymulatorów o zwiększonej aktywności, wśród których jest BCG
i pochodne anatoksyny błoniczej, jest w stanie wywołać ciężką patologię
układu immunologicznego. Jednak, jak wiadomo, w Rosji kontynuuje się
masowe ich stosowanie w praktyce pediatrycznej.
Wiele obserwacji i publikacji
dotyczących problemu powikłań poszczepiennych stanowi dla ludności tabu.
Uważa się nie tylko za niecelowe, lecz za niemal przestępcze
uświadamianie szczepionych, opinii publicznej i specjalistów w innych
dziedzinach medycyny o mnóstwie powikłań.
Znaczną część doniesień o dziecięcej
niepełnosprawności – skutkach szczepień – przechowuje się jako
instrukcję do użytku wewnętrznego. Taka informacja dostępna jest
wyłącznie dla niektórych pracowników Ministerstwa Zdrowia, Naczelnego
Lekarza SANEPIDU i niewielu szczepieniowców posiadających „specjalny
dostęp”...
Dawny ZSRR z nawiązką wykonał wszystkie
dyrektywy, wprowadzając masowość planowych szczepionek i proklamując
takie podejście jako „jedyne na świecie, oryginalne, występujące
wyłącznie w ZSRR”.
Bez względu na występowanie
przeciwwskazań wymienionych w ulotkach do wszystkich szczepionek,
absolutnie nie uwzględnia się ich przed wykonaniem szczepienia.
Immunolodzy nie są obecni w żadnym z istniejących gabinetów szczepień,
mimo że wymaga tego Zarządzenie Ministerstwa Zdrowia nr 260 z 1960 roku.
Z kolei „immunolodzy”, którzy zaczęli
pojawiać się w ciągu ostatnich trzech lat w takich gabinetach, ustalają
„zdrowie immunologiczne” dzieci wyłącznie... na oko. To nie jest
immunologia!
Pod przykrywką „planowych”, czyli
zgodnych z kalendarzem szczepień we współczesnej Rosji, wciąż odbywają
się eksperymenty na dzieciach sprawdzające bezpieczeństwo nowych
szczepionek. Zastraszanie, chamstwo i zmuszanie do szczepień ze strony
personelu medycznego wciąż trwa.
Wiodące państwa świata zrezygnowały ze
szczepień noworodków i osesków żywymi szczepionkami przeciw gruźlicy
i polio. Jednak nasi rodzice są pozbawieni prawa do samodzielnego
decydowania, czy chronić zdrowie swych dzieci, czy okaleczać je,
bezmyślnie przyjmując zalecenia szczepieniowców, którzy, podobnie jak
firmy produkujące szczepionki, interesują się tylko zbytem materiału
szczepionkowego.
W archiwum Ministerstwa Zdrowia są pewne
dokumenty świadczące o tym, że główni specjaliści wiedzą, że BCG może
być przyczyną pewnych chorób. Na przykład w zaświadczeniu Głównego
Pulmonologa Federacji Rosyjskiej W. Aksjonowej mowa jest o dochodzeniu
w sprawie przyczyn zarażenia gruźlicą kości u noworodków.
Analogiczne dane o zarażeniu BCG wykryto
także w Państwowym Naukowym Instytucie Badawczym. Wysocy urzędnicy
różnych szczebli uważają, że BCG może zarażać!!! I wywołuje to dodatkowe
obawy, ponieważ popełniają oni przestępstwo:
a) Wiedzą o takich skutkach –
zarażeniach szczepionką BCG, lecz nie piszą o tym ani w ulotkach do
szczepionek, ani w katalogach leków.
b) Nadal stosują BCG (jako czynnik zakażający!), podając tę szczepionkę noworodkom.
c) Prowadzą te działania masowo
na oddziałach położniczych! (Urzędników tych charakteryzuje całkowity
brak logiki – zwykłej ludzkiej i lekarskiej).
Przeanalizujmy powikłania, niecodzienne reakcje i inne procesy patologiczne zachodzące po szczepieniu dzieci DTP.
Należą do nich: uporczywy przenikliwy
krzyk, zapalenie mózgu, zespól drgawkowy bez gorączki, zespół drgawkowy
z gorączką, encefalopatia (dłuższe stany drgawkowe, niekiedy z objawami
ogniskowymi), poszczepienne zapalenie mózgu, reakcje (powikłania)
z porażeniem różnych narządów (nerek, stawów, serca, układu pokarmowego
i innych), reakcje (powikłania) o charakterze alergicznym, zespół
astmatyczny, podgłośniowe zapalenie krtani, pękanie naczyń krwionośnych,
stany toksyczno-alergiczne, stany zapaści, wstrząs anafilaktyczny,
nagła śmierć.
Uporczywy przenikliwy krzyk,
to oznaka porażenia ośrodkowego układu nerwowego. Charakteryzuje się
wczesną manifestacją zaburzeń neurologicznych, które patogenetycznie
uwarunkowane są przez neurotoksykozę, przez co w obrazie klinicznym
dominują ogólne objawy mózgowe: spowolnienie, senność, słabe
przybieranie na wadze, zaburzenia oddechowe, drgawki toniczne i inne.
Rozstrój czynności nerwów czaszkowych
przejawia się w postaci przemijającego zeza, obniżenia napięcia mięśni.
Jednak pierwszymi objawami zaburzenia ośrodkowego układu nerwowego mogą
być drgawki.
Encefalopatia – choroba
mózgu charakteryzująca się zmianami zanikowymi. Dla encefalopatii
charakterystyczna jest krótkotrwała utrata pamięci, krótkotrwałe lub
trwające długo drgawki.
Zapalenie mózgu –
u podstaw poszczepiennych zapaleń mózgu leży reakcja alergiczna
wyrażająca się w porażeniu naczyń mózgowych z powstawaniem wielu
krwotoków, obrzęku mózgu. Pierwsze objawy choroby zazwyczaj występują do
12 dnia po szczepieniu, proces umiejscawia się najczęściej w substancji
białej mózgu i rdzenia kręgowego.
Poszczepienne zapalenia mózgu
najczęściej pojawiają się u dzieci szczepionych pierwszy raz. Chorobie
towarzyszy gwałtowny wzrost temperatury do 39–40 stopni, ból głowy,
wymioty, utrata przytomności i drgawki. Klinicznemu wyzdrowieniu może
towarzyszyć zaburzenie koordynacji ruchów, paraliż i niedowład, które
stopniowo zanikają.
A oto jak przebiegają reakcje
na szczepionkę przeciw WZW typu B. W miejscu iniekcji – ból,
zaczerwienienie, zgrubienie. W całym organizmie – zmęczenie, gorączka,
niedomaganie, objawy przypominające przeziębienie. Zawroty głowy, ból
głowy, spontanicznie pojawiające się nieprzyjemne mrowienie, ukłucia,
pieczenie. Mdłości, wymioty, biegunka, bóle w okolicy jamy brzusznej.
Zaburzenie czynności wątroby. Wysypka, świąd, pokrzywka. Możliwa jest
encefalopatia, zapalenie mózgu, zapalenie opon mózgowych, zapalenie
stawów, skurcze oskrzeli.
Doniesienia o dość obszernym zestawie
powikłań po szczepionce będącej efektem inżynierii genetycznej pochodzą
z instrukcji do Engerix-B – rekombinowanej szczepionki przeciw WZW-B.
Ulotka bez przeszkód była kolportowana przez przedstawicieli firmy
SmithKline Beecham na kongresach „Człowiek i lekarstwo” w latach
1998–2000.
Innymi słowy, w odróżnieniu od
rosyjskich medyków przekonujących naszych obywateli co do „absolutnej
nieszkodliwości” szczepionek, nawet producent nie ukrywa charakteru
powikłań mogących pojawić się na skutek podania szczepionki będącej
efektem inżynierii genetycznej. Tak więc zdanie: „Preparat odpowiada
wymaganiom WHO” nie oznacza, że bezpieczeństwo jest gwarantowane.
Problemy związane ze stosowaniem
najnowszej rekombinowanej szczepionki przeciw WZW-B mogą być dość duże,
podobnie jak odroczone skutki w związku z ich niejasnością
i nieprzewidywalnością, nie tylko dla zdrowia współczesnych dzieci, lecz
także dla kolejnych pokoleń.
Dane „o braku powikłań poszczepiennych”
po szczepionce przeciw WZW-B zostały całkowicie sfałszowane.
Potwierdzają to listy trafiające do Komitetu Bioetyki przy Rosyjskiej
Akademii Nauk, do radia i telewizji, informujące o powikłaniach u dzieci
po podaniu tej szczepionki. Listy te można by zebrać w pokaźny tom.
Przytaczam tylko niektóre listy rodziców, których dzieci stały się
niepełnosprawne lub zmarły po szczepieniu.
„Telefonowałem już wcześniej do pani i sądzę, że zainteresuje się pani bardzo ciekawym dokumentem będącym obecnie przedmiotem zainteresowania pracowników Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Na terenie Karelii stosuje się szczepionkę nieznanego pochodzenia przeciw WZW-B. Poza tym podawana jest ona wszystkim dzieciom pięć godzin po urodzeniu. Teraz nasze dziecko jest w znacznym stopniu niepełnosprawne. Będziemy szukać winnych i mamy nadzieję na pani pomoc. Załączamy dokumenty...”.
Karelia, Pitkiaranta
„Po szczepieniu przeciw WZW-B trafiały do nas dzieci całymi grupami – z różnymi diagnozami, lecz lekarze mówią: „Szczepionka jest pożyteczna i nie wywołuje żadnych powikłań”. Krasnojarsk”.
Lekarze mówią nieprawdę, ponieważ po tej szczepionce znane są poważne powikłania – nie mniej poważne niż po BCG i DTP.
A teraz współczesna pediatria, nie
wyciągając wniosków z wieloletnich szczepień i wielkiej liczby powikłań
poszczepiennych, obiera za cel szczepienie dzieci z zaburzeniami stanu
zdrowia.
Nie mając wyrobionego własnego punktu
widzenia, kierując się rekomendacjami amerykańskich organizacji
„naukowych” i „społecznych”, stosujemy coś, co przeznaczone jest do
doświadczeń prowadzonych w Rosji. Takie podejście nie jest przypadkowe,
albowiem mając jedynie cztery–pięć procent zdrowych noworodków trudno
zarobić na szczepieniu tak niewielkiej liczby dzieci. Trzeba więc
poszerzyć grupę docelową, stosując wszelkie możliwe sztuczki.
Interwencja „zagranicznych specjalistów” jest całkiem zrozumiała, gdyż
załamanie zdrowia narodu za pośrednictwem szczepień to tylko jeden
z wielu frontów niewypowiedzianej wojny z Rosją i jej narodem.
W latach sześćdziesiątych dowiedziono
wpływu DTP na zwiększenie podatności organizmu dziecięcego na grypę
i inne choroby dróg oddechowych. W ciągu dwóch miesięcy wśród
zaszczepionych odnotowano dwa razy większą liczbę zachorowań niż wśród
dzieci, które nie otrzymały wcześniej szczepionki.
Diagnoza kliniczna – grypa, nieżyt
górnych dróg oddechowych, infekcja oddechowa, angina kataralna.
Rezultaty obserwacji dały podstawy, by przypuszczać, że po podaniu BCG
lub DTP zwiększa się wrażliwość nie tylko na grypę, lecz także na inne
infekcje.
Społeczność medyczna USA zwróciła uwagę
na niebezpieczeństwo porażeń neurologicznych na skutek podawania
szczepionki przeciw krztuścowi i różyczce i stosowania potrójnej
szczepionki (przeciw błonicy, krztuścowi i tężcowi – DTP). Mimo że
wcześniej większość lekarzy nie przyjmowało do wiadomości tego
zagrożenia, obecnie specjaliści przyznają, że występuje.
W literaturze medycznej wylicza się
ponad tysiąc porażeń klinicznych na skutek szczepienia przeciw
krztuścowi. Szczepionka przeciw krztuścowi zawiera znaczną ilość toksyny
krztuścowej i endotoksyny. Poziom endotoksyny w tej szczepionce jest
672,5 razy wyższy niż w szczepionce eksperymentalnej podawanej
ochotnikom podczas testów. To samo dotyczy DTP – znamy 141 przypadków
porażenia tą szczepionką włącznie z 12 zgonami.
Komitet Bioetyki Rosyjskiej Akademii
Nauk dysponuje ogromną liczbą listów od rodziców, których dzieci trafiły
do klinik neurologicznych po szczepieniu. Niestety wciąż wielu rodziców
rozbrojonych władczym rozkazującym tonem pracowników medycznych
przyjmuje tę „pomoc” bezkrytycznie jako coś koniecznego dla ich dziecka,
dokonując gwałtu na własnych pociechach przy udziale miejscowych
i szkolnych szczepieniowców oraz reszty sługusów „ochronki zdrowia”.
Lekarz nie ma prawa niczego nakazywać!
Może on co najwyżej w zrozumiałej formie
wyłożyć wszystkie argumenty „za” i „przeciw” szczepionkom w konkretnej
sytuacji i dopiero potem, wraz z rodzicami, podjąć decyzję odnośnie do
tej interwencji medycznej.
Galina Pietrowna
Czerwońska, profesor wirusolog z wieloletnim stażem, członek Komitetu
Etyki przy Parlamencie Federacji Rosyjskiej.
Artykuł opublikowano w czasopiśmie „Młoda gwardia”. Oryginał dostępny jest na stronie internetowej http://duhpage.sed.lg.ua/Health/Privivki/11.htm
Artykuł opublikowano w czasopiśmie „Młoda gwardia”. Oryginał dostępny jest na stronie internetowej http://duhpage.sed.lg.ua/Health/Privivki/11.htm